Czas szybko mija,szczególnie ten super spędzony w raju.
Bilet powrotny do Bangkoku kupiliśmy zaraz po przyjeżdzie do Krabi.Tu nas trochę oszukali bo miało być bezpośrednio a było z jedną przesiadką.
Ciekawostką jest to że jak chcieliśmy wcześniej zapłacić za hotel za dwie ostatnie doby naszego pobytu w Bangkoku i będąc w tym hotelu kazali nam zrobić rezerwację przez internet.
Podczas naszego pobytu w Bangkoku odbywały się antyrządowe demonstracje,dwie ulice od naszego hotelu. Oni tu naprawdę dbają o turystów bo wiedzą że to główne żródło ich dochodów. Jeżeli nie pchasz się sam w środek wydarzeń to możesz się czuć bezpieczny.
W trakcie naszego pobytu ich król obchodził urodziny(5 grudnia). Wszędzie ołtarze z jego podobizną,jak u nas w Boże Ciało. Król cieszy się tutaj ogólnym szacunkiem.
Ostatnie dwa dni spaliśmy w hotelu Rambuttri Village.Koszt i standard pokoi podobny do D&D. 100zł doba ale bez śniadania. Na dachu basen.Zaletą tego hotelu jest to że znajduje się rzut beretem od Khao San a w pokojach jest cicho i spokojnie.
Wszędzie było widać świąteczne akcenty. Śmiesznie wygląda choinka i mikołaj przy 35st.
Włóczyliśmy się po mieście,nie przyjmując do wiadomości że czas wracać. Tym bardziej że w Polsce -10st.masakra!!!
Wrócimy tu na pewno,bo Tajlandia ma swój czar. Uzależnia jak narkotyk,raz spróbujesz chcesz więcej i więcej...